STRACH PRZED PUBLIKOWANIEM W SIECI I OCENĄ

Bez wątpienia ważną rolę w życiu artystów odgrywa… odgrywanie. Postać, w jaką wciela się osoba na scenie, czasem stanowi element wykonania, a czasem jest czymś bardziej osobistym, co zostaje przedstawione publiczności podczas występu. Tak czy inaczej, prezentowanie przed innymi budzi wiele emocji, również wtedy, gdy zamiast „na żywo”, publikuje się nagranie w internecie. To wiąże się z ryzykiem negatywnej oceny, a ta wizja potrafi skutecznie zniechęcać. 

Co mogę zyskać? Co mogę stracić?

Jak w przypadku wielu rzeczy, które robimy w życiu, istotna jest motywacja. W jakim celu występuję? Po co umieszczam nagranie na portalach społecznościowych? Co próbuję w ten sposób osiągnąć? Pobudki stojące za naszym zachowaniem są ściśle związane z tym, jak odbierzemy niepowodzenie na tym polu. 

Kolejna ważna grupa pytań, które warto sobie zadać, dotyczy samych naszych obaw: najprościej powiedzieć, że boimy się oceny. Ale oceny… czego właściwie? Twórczości? Nagrania? Wykonania? Naszego wyglądu? Naszych umiejętności? Nas jako ludzi? 

Opracowanie własne: Aleksandra Gnacek

Rzadko odczuwamy lęk „bez powodu”. Nawet jeśli to lęk nieadekwatny do okoliczności (nadmierny lub pojawiający w sytuacji, która nie jest niebezpieczna), zawsze jest wynikiem tego, jak my samy oceniamy to, co się dzieje. Jeśli w naszej głowie pojawiają się myśli zwiastujące katastrofę, lęk jest naturalną konsekwencją. 

Takie sytuacje będą dla nas tym trudniejsze, jeśli łatwo nam uwierzyć w negatywne myśli i komentarze. Co więcej, czasem to my sami oceniamy siebie najsurowiej.

Wewnętrzny krytyk – surowy juror dla samego siebie

Każdy z nas ma w sobie głos, który odzywa się w razie niepowodzenia. Choć brzmi różnie, rzadko bywa miły. To głos oceniający nasze poczynania i wytykający wszystkie błędy. Tak naprawdę, oczywiście, tym głosem są nasze własne myśli. W psychologii, psychoterapii nazywamy tę część nas wewnętrznym krytykiem. Wokaliści pewnie mają swojego wewnętrznego jurora 🙂 Bardzo ostrego. Po czym można go poznać?

Lista myśli, które klasyfikujemy jako głos wewnętrznego krytyka, jest długa, otwarta i mocno indywidualna. Krytyk zawsze trafia w najczulszy punkt. Treść tych myśli zazwyczaj kręci się wokół naszej niskiej wartości, niskich kompetencji czy dużego znaczenia porażek.

• „Poszło ci beznadziejnie”

• „Stać cię na więcej”

• „Wszyscy słyszeli, jak fałszujesz”

• „Słoń ci nadepnął na ucho”

• „Fatalnie wyglądasz w tej sukience”

• „Z takim wykonem odpadniesz w przedbiegach – każdy jest lepszy od ciebie”

• „Zero ekspresji” albo „Ale robisz miny!”

To ten głos, którego samo pojawienie się wywołuje palący wstyd i chęć schowania się pod ziemią, skasowania wszystkich nagrań i ucieczki ze sceny – pokonanym! 

Skoro tak trudno jest słuchać nam tego głosu, dlaczego on się odzywa? 

Jakkolwiek nieprawdopodobnie to zabrzmi, wewnętrzny krytyk jest po to, by… pomagać! Jego rolą jest chronić nas przed niepowodzeniami i bólem porażki, choć robi to jak słoń w składzie porcelany. 

Często wewnętrzny krytyk przemawia głosem kogoś, kto był dla nas ważny w czasach naszej młodości, dzieciństwa – rodzica, nauczyciela, trenera. A gdy w naszej głowie pojawiają się te negatywne, samokrytyczne myśli, to tak naprawdę nasz umysł próbuje nas wesprzeć – tyle że robi to w sposób, którego nauczył się przez doświadczenie. 

Wyobraźmy sobie zatem okno „mentalnego translatora”. Po jednej stronie pojawiają się standardowe teksty wewnętrznego krytyka, a po prawej – słowa troski i konstruktywnej krytyki, które się za nimi kryją. I tak po wpisaniu „Stać cię na więcej” otrzymujemy „Dobrze cię znam, wiem, że masz talent i piękny głos”. Zamiast „Fatalnie wyglądasz” być może usłyszymy „Następnym razem twój występ będzie jeszcze piękniejszy, jeśli zmienisz w swoim stroju to i to”. Zamiast „Każdy jest lepszy od ciebie” być może dowiemy się, że „w tym konkursie bierze udział wielu utalentowanych artystów – a ty jesteś jednym z nich!”. Jest różnica, prawda? 

Co więc możemy z tym zrobić? Możemy zainstalować sobie taki translator w głowie 🙂 Ćwiczyć mówienie do siebie w życzliwy sposób. Wokaliści na co dzień trenują swój głos – możemy potrenować również ten wewnętrzny, którego używamy, by zwracać się do siebie samych!

Jeśli trudno nam być dla siebie wyrozumiałym i odnosić się do siebie z szacunkiem, możemy to wyćwiczyć. Możemy nauczyć się tego na pamięć jak tekstu. A potem możemy trenować różne interpretacje, aż będziemy tak przekonujący, jak najlepsi wokaliści i aktorzy na scenie. 

Opracowanie własne: Aleksandra Gnacek

Możemy zacząć od odpowiedzenia sobie na kilka pytań (warto na początku zrobić to na piśmie):

Opracowanie własne: Aleksandra Gnacek

Inny sposób to przyjęcie odmiennej taktyki – możemy traktować podcinające skrzydła myśli po prostu jako myśli. Nie fakty. To po prostu słowa pojawiające się w naszej głowie. Możemy wręcz potraktować je jak piosenkę, której nie znosimy, w radiu, którego nie da się wyłączyć – niech leci, a my róbmy to, co do nas należy. Przeczekajmy – za chwilę zagra lepszy utwór.

Oczywiście, nie chodzi o to, by być wobec siebie całkowicie bezkrytycznym – ale o to, by ta krytyka była konstruktywna i niekrzywdząca. Proces uczenia się i trenowania umiejętności polega na tym, by popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski – nie ma innego sposobu nauki! Jest jednak ogromna różnica pomiędzy zwracaniem uwagi na to, co warto zmienić, a kopaniem leżącego, które czasami stosujemy wobec samych siebie. „Emisję mam dobrą, warto za to popracować nad dykcją” to nie to samo co „Bełkoczesz! Nigdy nie będziesz dobrze śpiewać!”.

Jak przyjmować krytykę innych?

Jeśli przykre słowa padają z ust innych, w zasadzie możemy potraktować je podobnie – jako opinie i myśli, a nie prawdę o nas. Jako słowa, nie fakty. Możemy skupić się na konstruktywnej krytyce i czerpać z niej, a komentarze osądzające nas (zwłaszcza, jeśli nie mają wartości merytorycznej!) potraktować starym dobrym założeniem:

Opracowanie własne: Aleksandra Gnacek

Co najgorszego może się stać?

Oto kolejne pytanie, które warto sobie zadać: jakich konsekwencji negatywnej oceny się spodziewamy? Jeśli martwimy się o konsekwencje „złego wykonania”, lęk mówi nam o tym, że mamy coś do stracenia – miejsce w szkole, wygrany casting, rozmowę o pracę, sławę, sympatię odbiorców, wysoką ocenę na egzaminie, dobry zarobek… W takim przypadku ocena innych będzie dla nas kluczowa. Negatywny odbiór może wywołać w nas myśli o zaprzepaszczeniu ważnej szansy lub o potencjalnej utracie ważnych wartości. 

W takim wypadku dobrze jest wiedzieć, jak możemy sobie poradzić – dzięki temu możemy przejść od bezproduktywnego zamartwiania się do aktywnego rozwiązywania problemów. Jeśli więc dręczą nas myśli o tym, że ktoś negatywnie oceni nas albo nasz występ, warto ukierunkować to myślenie:

• Czego konkretnie się boję? Co może się wydarzyć? 

• Jeśli tak się stanie, jakie to będzie miało dla mnie konsekwencje?

• Jak mogę sobie poradzić, jeśli do tego dojdzie – jakich umiejętności i środków użyć, z czyjej pomocy skorzystać? 

Czasem taka analiza doprowadzi nas do wniosku, że… nie stanie się nic, z czym nie umielibyśmy sobie poradzić. A czasem, gdy uznamy, że problem jest istotny, możemy przystąpić do jego konstruktywnego rozwiązywania. 

A co z tzw. pozytywnym myśleniem?

Zamartwianie się i idący za nim lęk mają to do siebie, że obawiamy się najgorszego. Czy rozwiązaniem zatem będzie spodziewanie się zawsze najlepszego? Najprawdopodobniej nie. Mówienie sobie, że „wszystko będzie dobrze” jest tak samo niepomocne, jak spodziewanie się czarnego scenariusza. Tym, co wydaje się konstruktywnym rozwiązaniem jest myślenie realistyczne, uwzględniające wszystkie fakty, nie jedynie wycinek rzeczywistości. Takie myślenie z reguły nie jest czarno-białe, a pomiędzy „fantastycznie” a „beznadziejnie” dostrzegamy szerokie spektrum możliwości! Lęk przed negatywną oceną jest tym, co zbieramy, gdy siejemy myśli o nadchodzącej katastrofie i o jej znaczeniu dla nas. Dobrze jest przewidzieć potencjalne trudności i przystąpić do rozwiązywania problemów, ale to nie oznacza zamartwiania się na zapas. Z drugiej strony wmawianie sobie, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli istotne przesłanki wskazują, że może tak nie być, jest prostym przepisem na rozczarowanie. Jak w wielu dziedzinach, tak i w myśleniu ważny jest balans. Sami decydujemy, które myśli pielęgnujemy i na czym skupiamy swoją uwagę. I sami wybieramy, czy w obliczu lęku chcemy odpuścić, czy nadal zrobić to, co dla nas ważne. 

Autorka:  Aleksandra Gnacek – psycholog i psychoterapeutka poznawczo-behawioralna

www.kwestiazmiany.pl 

facebook.com/KwestiaZmiany

Newsletter

Zapisz się i bądź na bieżąco